FUNDACJA

FORUM

DŁUGIEGO

STOŁU

Nie tylko Jagodno. Gdyby nie wieś, demokraci nie zwyciężyliby w wyborach

Andrzej Machowski

Autor jest doktorem psychologii w zakresie psychometrii, analitykiem badań sondażowych. Jest współzałożycielem Fundacji Forum Długiego Stołu oraz ekspertem zewnętrznym Forum Obywatelskiego Rozwoju.

 

Wiatr w żagle powiał opozycji nie tylko na słynnym wrocławskim osiedlu, ale też w mazowieckim Mirowie.

Imponująca liczba 21,6 mln głosujących w wyborach 15 października 2023 to o 3,1 mln więcej niż cztery lata wcześniej, gdy do lokali wyborczych poszło niepełna 18,5 mln Polek i Polaków. To wzrost o 17 proc. i to w sytuacji, gdy w stosunku do 2019 r. liczba dorosłych mieszkańców Polski uprawnionych do głosowania według danych PKW zmniejszyła się o 2 proc.

Do wyborów licznie poszli mieszkańcy wsi. Co prawda wzrost liczby wiejskich wyborców o 21 proc. jest niższy niż w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców (+ 36 proc.) i w miastach między 51 a 200 tys. (+ 29 proc.), ale w przypadku mniejszych miast towarzyszył temu wzrost liczby dorosłych mieszkańców (odpowiednio o 19 i 10 proc.), podczas gdy na wsi ta liczba w ciągu ostatnich czterech lat zmalała o 3 proc. Zaledwie 2 procentowy wzrost liczby głosujących w miastach do 50 tys. oraz praktycznie zerowy w miastach między 201 a 500 tys. związany jest przede wszystkim ze spadkiem liczby mieszkańców powyżej 18. roku życia odpowiednio o aż 15 i 9 proc.

Młodzi poszli głosować. I wybrali demokratów

Bardzo wzrosła liczba głosujących wśród najmłodszych wyborców (18 29 lat) o 31 proc. (i to mimo że liczebność tej grupy wiekowej spadła w porównaniu z 2019 r. aż o 10 proc.) oraz w grupie 50 59 lat o 41 proc. (przy spadku liczebności o 3 proc.). Na tym tle wyraźnie wyróżnia się grupa wyborców najstarszych (60 i więcej lat) z zaledwie 4 procentowym wzrostem liczby głosujących (przy praktycznie niezmienionej liczbie osób w tym wieku).

Gdy spojrzymy na poziom wykształcenia, to największy wzrost liczby głosujących wystąpił wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym (+ 37 proc.) i średnim (+ 22 proc.), a najmniejszy wśród tych z wykształceniem wyższym (+ 5 proc.). Trzeba jednak zaznaczyć, że i tak frekwencja w grupie z wykształceniem wyższym była niezwykle wysoka szacować ją można na ok. 96 proc. i od frekwencji w grupach z wykształceniem średnim, zasadniczym zawodowym i podstawowym była wyższa, odpowiednio, o blisko 18, 38 i 50 pkt proc.

Jak na tym 17 procentowym wzroście liczby głosujących skorzystały partie startujące w wyborach? W jakich grupach zanotowały największy wzrost liczby popierających wyborców, a w jakich najmniejszy?

Jeśli porównamy demokratów (KO, TD i Lewica łącznie) z PiS, to widać, że w mobilizowaniu swoich potencjalnych zwolenników demokraci odnieśli wielki sukces –bo tak należy interpretować wzrost liczby wyborców o 29 proc., a PiS porażkę – bo w stosunku do 2019 r. stracił 5 proc. wyborców.

Demokraci największą nadwyżkę głosów w stosunku do 2019 r. zyskali w grupie najmłodszych wyborców (+ 63 proc.) i tych w wieku 50-59 lat (+ 57 proc.), wśród mieszkańców wielkich miast liczonych łącznie z wyborcami z zagranicy (+ 49 proc.), wśród wyborców z wykształceniem zasadniczym zawodowym i średnim (+ 45 i + 41 proc.) oraz mieszkańców wsi (+ 39 proc.) i miast 51-200 tys. (+ 37 proc.). Te zyski bardzo nierównomiernie rozłożyły się między trzy demokratyczne ugrupowania. Najwyższe charakteryzują Trzecią Drogę (+ 97 proc.), ale to głównie konsekwencja przyjętego tu rozwiązania, zgodnie z którym tegoroczny wynik TD porównujemy z wynikiem PSL sprzed czterech lat. Dodać też trzeba, że bardzo dobry rezultat TD w ostatnich wyborach to także w jakieś mierze efekt „wyborczego ratownictwa", na które zdecydowało się wielu wyborców prodemokratycznych w obawie, że TD nie przekroczy 8-procentowego progu. W obozie demokratów partią wysokich strat (- 20 proc. wyborców) okazała się natomiast Lewica. Więcej straciła wśród mężczyzn (- 32 proc.) niż kobiet (- 10 proc.), a jedyny większy wzrost liczby wyborców odnotowała wśród wyborców najmłodszych (+ 24 proc.).

Wydaje się, że głównym powodem tak słabego wyniku Lewicy jest jej przegrana w rywalizacji o tych samych wyborców z Koalicją Obywatelską, która przejęła w całości progresywne postulaty światopoglądowe Lewicy. Progresywni wyborcy, mając dylemat: czy postawić na wiarygodność Lewicy (wszak Lewica o progresywne zmiany walczy od lat), czy na skuteczność KO (bo KO - jako partia silniejsza - daje większą gwarancję ich realizacji) - w większości wybrali skuteczność. Z trzech partii demokratycznych Lewica najwięcej zapłaciła za brak wspólnej listy - bo przy jednej liście demokratów ów nieszczęsny dla Lewicy dylemat wiarygodność vs skuteczność by nie zaistniał.

Prawo i Sprawiedliwość większe wzrosty liczby wyborców odnotowało jedynie wśród osób w wieku 50-59 lat (+ 20 proc.) i z wykształceniem zasadniczym zawodowym (+ 23 proc.). Największe straty poniosło wśród najmłodszych wyborców (- 25 proc.) i w grupie osób z wykształceniem wyższym (- 31 proc.). Wyborców straciło także – choć minimalnie – w swoich dwóch podstawowych grupach społecznych – wśród mieszkańców wsi (- 1 proc.) i osób w wieku 60 lat i więcej (- 3 proc.).

Partie miejskie, partie wiejskie, partie męskie, partie kobiece. Jak głosowała Polska?

Te większe lub mniejsze wzrosty/spadki liczby wyborców znajdują swoje odzwierciedlenie w strukturach elektoratu. W elektoracie PiS najliczniejszą grupę stanowią mieszkańcy wsi (47 proc.), osoby w wieku 60 lat i więcej (42 proc.) oraz z wykształceniem podstawowym lub zasadniczym zawodowym (44 proc.). Elektoraty KO, TD i Lewicy wyróżnia wysoki odsetek osób z wykształceniem wyższym (44, 45 i 46 proc.) i niewielki odsetek z wykształceniem podstawowym lub zawodowym (16, 17 i 15 proc.). KO i Lewica to partie miejskie – odsetek mieszkańców miast powyżej 50 tys. to w ich elektoratach 49 i 52 proc. (mieszkańcy wsi – po 26 proc.); natomiast w elektoracie TD największy odsetek stanowią mieszkańcy wsi (39 proc.), dopiero w drugiej kolejności mieszkańcy miast powyżej 50 tys. (37 proc.). Płeć bardzo słabo różnicuje elektoraty PiS, KO i TD; silnie natomiast różnicuje Konfederację i Lewicę. Ta pierwsza jest partią męską – mężczyźni to aż 71 proc. wyborców Konfederacji; do tej drugiej bliżej jest kobietom – stanowią one 62 proc. elektoratu Lewicy.

Co w tych wyborach warto szczególnie podkreślić? Na pewno wielką mobilizację wyborczą najmłodszych wyborców – to oni wnieśli wielki wkład w zwycięstwo demokratów.

Ale warto też zwrócić uwagę na zmiany, jakie zaszły w dwóch grupach społecznych szczególnie ważnych dla PiS – to najstarsi wyborcy oraz mieszkańcy wsi – bo być może wskazują one, że właśnie teraz zaczął się proces kruszenia fundamentów wcześniejszych sukcesów wyborczych PiS.

Grupę wyborców najstarszych wyróżnia relatywnie bardzo niski wzrost liczby głosujących (+ 4 proc.). Towarzyszy temu spadek liczby głosujących na PiS (- 3 proc.) i wzrost głosujących na demokratów (+ 7 proc.). Jest bardzo prawdopodobne, że część wcześniejszych wyborców PiS wśród osób najstarszych wybrała teraz ucieczkę od wyboru: PiS – już nie; KO, TD czy Lewica – jeszcze za wcześnie.

Wyraźniej to kruszenie się pisowskich fundamentów widać na wsi. Na obszarach wiejskich, a zwłaszcza tam, gdzie nadal dominuje PiS, demokraci osiągnęli wielki i chyba niespodziewany dla nich samych sukces. Wśród 100 gmin z najwyższym przyrostem głosów na partie demokratyczne (ostatnia na tej liście gmina Bukowsko w pow. sanockim charakteryzuje się ponad 64-procentowym wzrostem liczby wyborców prodemokratycznych) są zaledwie dwa miasta (Sulejówek i Marki), 15 gmin wiejsko-miejskich i 83 gminy wiejskie. W 67 z tych 100 gmin PiS zyskał większe poparcie niż demokraci, ale Kaczyński nie ma się tu raczej z czego cieszyć. Wystarczy porównać trzy wartości: w tych 100 gminach średni przyrost liczby głosujących wyniósł + 26 proc. Na tym wzroście zyskali wyłącznie demokraci: liczba wyborców prodemokratycznych zwiększyła się w tych gminach średnio o 74 proc., a liczba wyborców PiS spadła w tych gminach średnio o 1 proc.

Andrzej Machowski: "Podpowiadam Donaldowi Tuskowi, dokąd warto pojechać"

Donald Tusk pojechał do Wrocławia na osiedle Jagodno, by podziękować jego mieszkańcom za czekanie w pięciogodzinnej kolejce na oddanie głosu – ostatni wyborcy weszli tam do lokalu wyborczego krótko przed trzecią w nocy. Ten miły gest adresowany do mieszkańców wielkich miast – także na warszawskiej Woli głosowanie zakończyło się grubo po 21 – warto uzupełnić podziękowaniami dla mieszkańców polskiej wsi. Podpowiadam, dokąd warto pojechać. To wiejska gmina Mirów w powiecie szydłowieckim na Mazowszu. Co prawda wybory wygrał tam zdecydowanie PiS (60,9 proc.), a na trzy partie demokratów głosowało łącznie tylko 28,1 proc. mieszkańców, ale Mirów – spośród wszystkich 1498 gmin wiejskich, 677 gmin wiejsko-miejskich i 302 gmin miejskich – zajął bezapelacyjnie pierwsze miejsce, jeśli chodzi o wzrost liczby wyborców głosujących na demokratów. W 2019 r. KO, PSL i SLD poparło tam łącznie 227 mieszkańców, a w tegorocznych wyborach na KO, TD i Lewicę głosowało tam 536 wyborców, czyli o 309 więcej – to wzrost aż o 136 proc.! A liczba zwolenników PiS – mimo że w Mirowie wygrał – w stosunku do 2019 r. spadła o ponad 8 proc. (i to przy 18-procentowym wzroście liczby głosujących).

W skali kraju liczba wyborców wiejskich głosujących na demokratów wzrosła o ponad 950 tys. Bez tych głosów tak przekonujące zwycięstwo demokratów byłoby niemożliwe. Mirów to dobre miejsce, by za to podziękować.

 

źródło: Gazeta Wyborcza, 7 listopada 2023 roku

07.11.2023

więcej

Nie tylko Jagodno. Gdyby nie wieś, demokraci nie zwyciężyliby w wyborach

Andrzej Machowski

FUNDACJA FORUM DŁUGIEGO STOŁU

KRS  0000921977

NIP 7011054316

Struktura elektoratów w wyborach 2023 r.

pobierz